„Aleja Śródmieścia” będzie walczyć także w prowincji: z radykalnym nastawieniem zaprezentowała szeroką koalicję partii

Dyskusja okazała się bardziej intensywna i długotrwała niż oczekiwano. „Koalicja centrowa”, budowana przez sektory UCR, KC, GEN, niekirchnerowskie grupy „peronistów” i byłych radykałów , wydaje się naznaczona trudnościami. Próbuje ona wyrazić przestrzeń polityczną oddaloną od ekstremów: frontu kierowanego przez peronizm i niedawno sformalizowaną La Libertad Avanza (Postępy Wolności).
W krótkim tygodniu, który zakończył się w ostatniej chwili 9 lipca, czyli w terminie zgłaszania sojuszy do komisji wyborczej, odbyło się niezliczone spotkania międzypartyjne, sesje plenarne i próby uwodzenia, a wszystkie one miały na celu osiągnięcie podwójnego, złożonego celu: zniwelowanie różnic między różnymi sektorami oraz zapobiegnięcie temu, aby „centrum” przedstawiło dwie kandydatury w wyborach do organów ustawodawczych prowincji 7 września.
Prawie o wyznaczonej godzinie grupa grup reprezentujących sektor, poszukujących „moderowanej alternatywy”, przygotowywała się do zarejestrowania nowej nazwy dla prowincjonalnych wyborów . Front nazywa się Somos Buenos Aires .
Z Partią Radykalną i jej piechotą reprezentowaną przez 27 burmistrzów zarządzających gminami w głębi kraju, proto-peronizmem, który „eksportuje” Miguel Schiaretti z Kordoby , dysydenci z Buenos Aires PJ , Fernando Gray (burmistrz Esteban Echeverría), Julio Zamora (z Tigre), sektor odpowiadający Emilio Monzó , linia Joaquín de la Torre i te partie są powiązane: CC (Elisy Carrió), GEN (Margarity Stolbizer); Hacemos (z Florencio Randazzo) i prowincjonalna partia socjalistyczna.
Co więcej, reprezentant kraju Facundo Manes, który opuścił blok radykalny niecałe dwa miesiące temu, trzaskając drzwiami i krytykując byłych członków swojej partii, znalazł sposób na powrót do walki. Teraz dołączy do tej centrowej grupy.
Przedstawiciele grup byli tak zdeterminowani w dążeniu do porozumienia, że w chwili oddawania gazety do druku uzgodnili jedynie nazwę frontu: Somos Buenos Aires. Ostateczne dyskusje dotyczyły ustalenia nazwisk przedstawicieli każdej instytucji.
Kandydaci byli jeszcze mniej konkretni. „Centralna Aleja” będzie rywalizować w ośmiu okręgach wyborczych, gdzie stawką będzie odnowienie mandatów 23 senatorów prowincji i 46 deputowanych prowincji. Również w 135 gminach prawie 1100 radnych, którzy opuścili swoje mandaty, będzie musiało zostać przywróconych na stanowiska.
Ta grupa mogłaby dodać „żółtego” burmistrza, niezadowolonego z negocjacji zatwierdzonych przez duet Cristian Ritondo-Diego Santilli, do La Libertad Avanza. Dlatego projekt aktu założycielskiego wymagał od Komisji Wyborczej, aby zezwoliła każdej innej sile politycznej, która wyrazi takie życzenie, na dołączenie „jako pełnoprawny członek Sojuszu lub jako jego zwolennicy”.
Wspólnym mianownikiem tych zróżnicowanych wyników wyborczych jest to, że wszyscy zamierzają zdystansować się od skrajności, które – ich zdaniem – są obecnie wyrażane przez kirchneryzm prowincji Buenos Aires i Front LLA, zbudowany wokół przywództwa Kariny Milei i Santiago Caputo, twórców prowincjonalnej strategii wolnościowej.
Jak wynika z pieczęci i podpisów przywódców, którzy ją podpisali, ma ona bazę peronistyczną i strukturę instytucjonalnego radykalizmu.
Jeśli utworzenie tego obecnie nienazwanego sojuszu wymagało niezliczonych negocjacji, to to, co nadchodzi, będzie jeszcze bardziej intensywne. Wszystkie te nazwiska, partie i liderzy będą musieli ustalić miejsce dla garstki kandydatów, którzy będą mieli szansę na zdobycie miejsca w izbie obrad.
„Jest dużo znaczków, a szanse na zdobycie głosów są nikłe” – podsumowuje, przyznaje i zwierza się lider, który spędził ponad pięć godzin na spotkaniu w jednym z komitetów, gdzie zawiązywano koalicję.
Ze względu na swoją obecność terytorialną, Partia Radykalna będzie dążyć do pewnego stopnia dominacji w regionach wewnętrznych. A dla jej properonistycznych członków nominacje w „olbrzymich” Pierwszych i Trzecich Sekcjach, odpowiadających Wielkiemu Buenos Aires, będą zarezerwowane.
Możliwymi kandydatami są Zamora, który ma stanąć na czele Primera (północna część GBA). Zavaleta i De la Torre również są tam zarejestrowani.
Trzecia zaś, która stała się gwiazdą za sprawą okrojonej kandydatury Cristiny Fernández, mogła mieć wśród kandydatów Fernando Greya (burmistrza Estebana Echeverríi, z „dysydenckiego” Peronizmu), lub Nazarena Mesíasa (wiceprzewodniczącego prowincji, z Lanús bliskiego Manesowi) albo opcję ekonomisty Carlosa Melconiana, promowaną przez Monzoizm.
W drugim regionie (na północy prowincji) nadal nie wiadomo, jaką strategię zastosuje burmistrz San Nicolás, Manuel Passaglia, gdyż jest on daleki od porozumienia PRO-LLA i mógłby interweniować w tym obszarze.
W Piątej Sekcji (wybrzeże Buenos Aires i centralna prowincja Buenos Aires) kandydata mieliby wyznaczyć radykalni burmistrzowie (jest ich tam 12), a w Czwartej Sekcji – zwolennicy Miguela Fernándeza, jednego z prezydentów Partii Radykalnej, który jest dominujący w zachodniej części Buenos Aires. Monzó również pochodzi z tego regionu. Spór o sposób przeprowadzenia nominacji podobno opóźnił sfinalizowanie umowy, jak donoszą obie sekcje w tej sprawie.
W Siódmej (centralnej, z siedzibą w Azul i Olavarría) „środkowa aleja” ma trudne zadanie. Musi zdobyć 33% głosów, aby dostać się na salę obrad i dokonać podziału trzech dostępnych senatorów. Biorąc pod uwagę spodziewaną polaryzację między rządzącą partią kirchnerowską a libertarianami, osiągnięcie tego jest trudne.
Ósma sekcja to La Plata. Frakcja ewolucjonistów, wewnętrzna frakcja radykalna pod przewodnictwem senatora Martína Lousteau, może zostać pozostawiona do wyłonienia lidera listy. Wybieranych jest sześciu deputowanych, a aby ubiegać się o miejsce w legislaturze, wymagane jest uzyskanie co najmniej 16% głosów.
Tradycyjna lewica również sfinalizowała swoje sojusze w tę środę. Nie było niespodzianek w tej przestrzeni politycznej, która zawsze przedstawia swoje oferty wyborcze. Chociaż podejmowano próby rozszerzenia koalicji o kolejne siły, wynik pozostał taki sam jak w poprzednich wyborach. Sektor potwierdził już jednak swoich głównych kandydatów.
Lewica i Front Jedności Robotniczej (FIT-U) zarejestrowały koalicję składającą się z czterech partii: Partii Robotniczej, PTS, MST i Lewicy Socjalistycznej. W trzeciej sekcji koalicji będzie przewodził Nicolás Del Caño, a w pierwszej – Romina del Plá, liderka nauczycieli, która była deputowaną krajową prowincji. Według doniesień opublikowanych dziś wieczorem, centralne stanowiska w pierwszej i trzeciej sekcji zajmą również Néstor Pitrola, deputowany prowincji Buenos Aires, oraz lider prowincji Pablo Giachello.
Clarin